niedziela, 18 listopada 2012

Opowiadanie I Wymiana

Niespodzianka! :) Napisałam dzisiaj kolejny rozdział. Informuję, że Ania będzie z Arturem. Mówiłam, że opowiadania są oparte na rzeczywistości a w niej prawdziwy Artur jest mi bardzo bliski :P Tak w ogóle to jeszcze jeden, dwa rozdziały i kończę to opowiadanie. Ale nie martwcie się będą kolejne :)   


Następnego dnia razem pojechaliśmy do szkoły. Artur odprowadził mnie pod klasę i pocałował na pożegnanie a później poszedł na swoją lekcję. Ja miałam wychowawczą czyli chwilę spokoju. Przywitałam się z chłopakami. Z każdym przybiłam piątkę.
-Co znowu razem?- powiedział Bartek
-Jak widać- uśmiechnęłam się
-No i bardzo dobrze wy jesteście dla siebie stworzeni- tym razem odezwał się Damian
-Też tak myślę- odpowiedziałam a później wszyscy weszliśmy do klasy.
Usiadłam standardowo w przedostatniej ławce. Łukasza nie było ale nie przejmowałam się tym. Pani Ewa sprawdzała listę a ja założyłam sobie słuchawki i puściłam muzykę. Przez całą lekcję to robiłam. Cała klasa gadała a wychowawczyni na darmo próbowała nas uciszyć. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy rzucili się do drzwi. Ja powoli wstałam. Wcześniej oczywiście schowałam słuchawki i telefon. Ruszyłam w stronę drzwi.
-Aniu- usłyszałam za sobą głos nauczycielki- mogłabyś na chwilę zostać?
Czyżby widziała co robię i chciała mnie upomnieć? Podeszłam do biurka.
-O co chodzi?
-Co roku każda ze szkół z naszej okolicy wybiera uczniów którzy mają lecieć na wymianę uczniowską.
-No tak ale co ja mam z tym wspólnego?
-Daj mi skończyć. W tym roku taka wymiana prowadzona jest ze szkołą z Hiszpanii a dokładniej w Barcelonie. Wiem, że mówisz po hiszpańsku i katalońsku dlatego zaproponowałam ciebie.
-Mnie?
-Tak i nie powinno cie to dziwić. Wiem, że fascynuje cie ten kraj i to miasto.
-Nie mogę zaprzeczyć. A kiedy to jest na jak długo i kto jeszcze leci ze szkoły?
-Wyjazd jest za pięć dni. Wymiana potrwa miesiąc. A co do drugiej osoby która została wybrana to jest to Artur Sanchez.
-Artur!-krzyknęłam samowolnie.
-O widzę że go znasz to bardzo dobrze.
Chwilę mojego szczęścia przerwała myśl o Justinie. Mogę go tak zostawić i wyjechać bez słowa?
-Proszę pani ja jeszcze nie zdecydowałam czy mam jechać. Do kiedy mam czas na zastanowienie?- powiedziałam już z poważną miną
-Do jutra. Mam nadzieję że twoja odpowiedź będzie pozytywna. Pasujesz tam jak nikt inny.
-Dziękuję i do widzenia.
Opuściłam klasę i od razu ruszyłam w stronę naszego parapetu. Pani Ewa miała rację mówiłam po hiszpańsku i fascynował mnie ten kraj. Jeździłam tam z rodzicami a Artura wytypowali bo też mówi po hiszpańsku. Jego babcia stamtąd pochodzi. Oczywiście kiedy doszłam na miejsce on już tam był. Jakby czytał w moich myślach.
-Jedziemy do Hiszpanii. Razem. Tylko ty i ja !!- podbiegł ucieszony i od razu mnie pocałował
-Artur ja jeszcze nie zdecydowałam
-Ale jak to?
-A Justin? Nie zapominaj o nim
-Przecież nie jesteś jego matką. Nie musisz się nim opiekować i tak już wystarczająco dużo dla niego zrobiłaś
-Nie jestem jego matką ale jestem jego przyjaciółką i na pewno go tak nie zostawię
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam pod klasę w której miałam biologię. No to ładnie. Kłótnia kilkanaście godzin po tym jak znowu staliśmy się parą. Cały dzień był okropny. Zadręczałam się myślami co zrobić. Jechać czy zostać. Gdybym została byłoby to jednoznaczne z tym, że Justin jest dla mnie ważniejszy niż własny chłopak. Jakie to wszystko jest trudne.
Po południu poszłam do szpitala. Justin nadal był w śpiączce i jego stan się nie zmieniał. Siedziałam przy jego łóżku kilka godzin próbując wymyślić jakieś rozwiązanie. W końcu wpadłam na pewien pomysł który wydał mi się najlepszy dla całej naszej trójki. Wróciłam do domu po 20. Martwiło mnie to, że Artur się nie odzywa. Byłam dla niego za ostra? Moje rozmyślania przerwała muzyka dobiegająca z zewnątrz. Założyłam bluzę i otworzyłam drzwi wejściowe. Stał przed nimi Artur grający na gitarze i śpiewający Kołysankę dla nieznajomej Perfectu- moją ulubioną piosenkę. Kiedy skończył zaczął mnie przepraszać. Ja nie mogłam się długo opierać. Wybaczyłam mu już wtedy kiedy zobaczyłam że jest tu z gitarą. Nie mówiąc nic wpiłam się w jego usta. Zaczęliśmy się namiętnie całować na tle nieba pełnego gwiazd.

2 komentarze:

  1. świetnie, a ta końcówka to wgl wymiata jest boska, ale szkoda że niedługo kończysz;*

    OdpowiedzUsuń