Do Truskaweczki:
Napisałam do Ciebie na gg. Jak przeczytasz daj znać :)
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję, że tu zaglądaliście :) Kocham Was <3
Jonathan Clay- Heart on fire
~Szczęście rzadko bywa nagrodą; częściej jest niespodziewanym prezentem~ Pam Brown
Była
prawie północ kiedy samolot na którego pokładzie leciała Jenny wylądował na
lotnisku w Paryżu. Przez cały lot dziewczyna zastanawiała się czy dobrze
zrobiła decydując się na to. Czuła się zagubiona, a miejsce w którym się teraz
znajdowała jeszcze bardziej potęgowało to uczucie. Nie znała języka, nie
wiedziała nawet jak wygląda jej rodzina, czy ktoś w ogóle odbierze ją z
lotniska i skąd będzie wiedziała, że to oni. Odebrała swój bagaż z taśmy i
ruszyła w tą samą stronę co inni. W wielkim holu stało mnóstwo osób. Niektórzy
odnaleźli już swoich bliskich, padali im w ramiona i mocno się ściskali. Inni
nadal się rozglądali. Jen zauważyła kobietę i mężczyznę, który trzymał
tabliczkę z jej imieniem i nazwiskiem. Nieśmiało podeszła do jak przypuszczała
małżeństwa.
-Dobry
wieczór- przywitała się cichutko.
-Jenny?
Dziewczyna
kiwnęła głową, a kobieta widząc to mocno ją przytuliła i pocałowała w policzek.
Mężczyzna zrobił to samo.
-Ja
jestem Grace, a to mój mąż Paul- przedstawiła ich- cieszymy się, że jednak
zmieniłaś zdanie.
Jen
posłała kobiecie niewyraźny uśmiech. Była trochę speszona, nie wiedziała jak
się ma zachować.
-Nie
będziemy tu tak stać, Jenny pewnie jest zmęczona- odezwał się Paul. Później
wziął walizkę dziewczyny i zaczął iść w kierunku wyjścia. Obie kobiety ruszyły
za nim. Kiedy wyszli na zewnątrz Jen uderzyło zimne paryskie powietrze. Od razu
rozejrzała się wokół siebie. Podobnie jak w Londynie wszędzie było pełno
śniegu. Oczywiście nie zabrakło też choinek i świecidełek. Panna Clark
uśmiechnęła się. Jestem w Paryżu.
Szli
jeszcze kawałek aż zatrzymali się przy ładnym terenowym samochodzie. Już po tym
było widać, że nie jest to zwykła szara rodzina, ale taka, która bez problemu
może sobie na wszystko pozwolić.
Po
chwili walizka była już w bagażniku, a oni siedzieli wygodnie w ciepłym
samochodzie.
-Dom
znajduje się na obrzeżach, ale nie martw się za 15 minut będziemy na miejscu-
poinformował Paul.
Jen
nie odzywała się. Patrzyła w szybę i podziwiała widoki. Paryż nawet, a może szczególnie nocą jest piękny pomyślała.
Zastanawiała się też jaka była jej babcia. Miała nadzieję, że państwo Cambell
opowiedzą coś na jej temat.
Jechali
jakąś ulicą a oczom Jen ukazały się piękne wille. Po chwili skręcili na jedną z
posesji.
-Jesteśmy
na miejscu- odezwała się Grace.
Jen
wysiadła z samochodu z otwartą buzią. Jej oczy przybrały rozmiary
pięciozłotówek. Dom był ogromny i równie piękny co inne na tej ulicy. Była tak
zafascynowana, że nawet nie zauważyła, że ktoś ze służby wziął jej walizkę.
-Mam
nadzieję, że ci się tu spodoba- usłyszała głos Grace.
-Na
pewno- odparła z uśmiechem na twarzy.
-Chodź
do środka bo zmarzniesz.
Jen
ruszyła za panią Cambell bardzo ciekawa tego co zobaczy za drzwiami. Kiedy
przekroczyła próg po raz kolejny zamarła. Ogromny korytarz był w barwach zielni
i srebra. Po obu stronach stały mniejsze i większe posągi. Na ścianach wisiały
obrazy prawdopodobnie przedstawiające członków jej rodziny. Jen cały czas się
rozglądała i przez przypadek wpadła na chłopaka nadchodzącego z przeciwka.
Trzeba powiedzieć, że on też nie uważał, ponieważ był zaabsorbowany rozmową z
innym chłopakiem. Jednak w ostatniej chwili złapał ją w swoje silne ramiona.
Jenny patrzyła teraz w oczy swojego oprawco-wybawcy i nie mogła się nie
uśmiechnąć. Były niebieskie niczym niebo w letnie gorące dni, kiedy nie ma na
nim żadnej chmury. Dostrzegła też jego blond włosy. Nie wiedziała dlaczego, ale
naszła ją ochota żeby ich dotknąć. Na szczęście odezwał się chłopak stojący
obok i przyglądający się tej dziwnej sytuacji. Wyraźnie go śmieszyła, ponieważ
z jego twarzy nie schodził uśmiech. Był to wysoki brunet z brązowymi oczami. W
końcu postanowił się odezwać.
-Austin
możesz już puścić moją siostrę.
Kiedy
Jenny usłyszała jego dźwięczny głos od razu się opanowała i wyzwoliła z ramion
blondyna, chociaż musiała przyznać, że było jej w nich bardzo wygodnie.
-Przepraszam,
że na ciebie wszedłem. Jestem Austin- wyciągnął dłoń w jej stronę żeby się
przywitać.
-To
moja wina, powinnam bardziej uważać a nie rozglądać się na boki. Jenny- również
podała mu rękę.
Brunet,
który przez moment im się przyglądał teraz podszedł do Jen i pocałował ją w
policzek. Była zaskoczona jego bezpośredniością.
-A
ja jestem Ian i jestem twoim bratem. A na tego tu nie zwracaj uwagi to tylko
mój przyjaciel i właśnie wychodzi.
-Wiesz
co chyba się rozmyśliłem i zostanę-zażartował.
-Co
ładną mam siostrę nie?- spojrzał na Jen, która jak na zawołanie się
zarumieniła.
-Głupi
zawsze ma szczęście- uśmiechnął się w jego stronę Austin.
-Co
zazdrość może zrobić z ludźmi- komicznie rozpaczał Ian.
-Dobra
już wychodzę nie chcę słuchać twoich monologów nawet w tak pięknym
towarzystwie- spojrzał na Jen- miło było cię poznać. Na pewno się jeszcze
spotkamy. Dobranoc.
-Wzajemnie
i dobranoc- odpowiedziała dziewczyna posyłając mu uśmiech.
Ian odprowadził przyjaciela do drzwi, a później wrócił do stojącej nadal w tym
samym miejscu Jen.
-Chodź
pewnie jesteś głodna- pociągnął ją za rękę i już po chwili stali w dużej
kuchni. Zresztą w tym domu wszystko było duże, drogie doskonałe. Przy stole
siedzieli państwo Cambell i popijali herbatę. Stał tam też elegancko ubrany
mężczyzna. Pewnie ktoś z ich służby
pomyślała.
-Zapraszam
tutaj panienko Clark- wskazał jej miejsce i odsunął krzesło żeby mogła usiąść.
Nim
się obejrzała jakaś kobieta postawiła przed nią zupę i filiżankę gorącej
herbaty.
-Carmen
czy mi też mogłabyś przynieść coś do jedzenia, jestem strasznie głodny-
poprosił Ian.
-Oczywiście.
Kiedy
odeszła, pani Cambell zwróciła się do Jen.
-To
nasza służba, wszyscy wiedzą kim jesteś i będą cię słuchać. Pewnie jesteś
bardzo zmęczona, już po pierwszej, ale jeśli jutro będziesz chciała to
pojedziemy na grób twojej babci.
-Bardzo
mi na tym zależy. Mam też prośbę- zaczęła cicho, widząc że na nią patrzą kontynuowała-
czy mogą państwo mi opowiedzieć coś o babci. Jaka była, co lubiła? Może macie
jakieś zdjęcia?- spytała.
-Oczywiście
kochanie. Jutro ci wszystko pokażemy i opowiemy. Ale ja też mam do ciebie
prośbę. Mów do nas po prostu Grace i Paul. Jesteśmy rodziną.
-Dziękuję
za to co dla mnie robicie- posłała im uśmiech.
-Nie
ma za co. Dla nas ważne jest to, że jesteś tu z nami.
Jen
była zachwycona tym miejscem, a przede wszystkim tą rodziną. Okazali tyle
ciepła i zrozumienia wobec niej. Już teraz czuła, że będzie mogła na nich
zawsze liczyć, a oni zawsze będą ją wspierać. Grace wcale nie była podobna do
jej matki. Ani z wyglądu ani z charakteru.
Kiedy
skończyła jeść odezwał się Ian
-Pokaże
ci twój pokój.
Szli
ciemnymi korytarzami wcześniej pokonując piękne drewniane schody.
-Zgubie
się tu- jęknęła dziewczyna.
-Spokojnie
przyzwyczaisz się . Jak chcesz to cię jutro oprowadzę- zaproponował.
-Tak,
dzięki- posłała mu uśmiech.
W
końcu zatrzymali się przed jednymi z wielu drzwi, które mijali.
-To
tutaj- Ian wskazał ręką- otwórz.
Jen
nieśmiało podeszła do drzwi a później je pchnęła. W pokoju zapalona była tylko
lampa i panował w nim półmrok. Jednak z łatwością można było wszystko dostrzec.
Jej oczy przykuło ogromne łóżko z baldachimem na, które od razu się rzuciła. Rozejrzała
się i dostrzegła dwie pary drzwi. Wstała i podeszła do nich. Otworzyła pierwsze
i jak się spodziewała była za nim łazienka. Stała w niej wielka wanna, a oprócz
tego szafki i wielki lustro. Zaabsorbowało ją to co mogą kryć drugie drzwi.
Kiedy je otworzyła po raz setny już dzisiaj była zachwycona.
-Mam
własną garderobę- pisnęła.
Wszędzie
wisiały ubrania, torebki, buty i inne potrzebne dziewczynie rzeczy. Ian z
daleka przyglądał się temu wszystkiemu z uśmiechem na twarzy. Dopiero kiedy
chłopak zaświecił światło w pokoju dostrzegła, że ściany są w kolorze
czerwieni. Od razu przyszedł jej do głowy podział szkolny w którym należała do
Niebieskich. Ale czy to ważne? Mam własną
garderobę!- powiedziała sobie w myślach.
-No
dobra to ja już się będę zbierał.
-Dziękuje
za wszystko braciszku- tym razem ona dała mu całusa.
-Spoko-
kiedy znajdował się już przy wyjściu krzyknął jeszcze- tylko nie przesiedź
całej nocy w garderobie, będziesz miała na to dużo czasu. Dobranoc- po tych
słowach drzwi się zamknęły, a ona została sama w tym innym, tak bardzo
różniącym się od jej poprzedniego świecie. Tym lepszym świecie w którym mogła
mieć wszystko czego zapragnie. Podeszła do drzwi balkonowych, które dopiero
teraz zauważyła. Bez wahania je otworzyła. Zaparło jej dech w piersiach. Ze
swojego pokoju miała widok na wieżę Eifflę i dużą część miasta. Ale ją bardziej
urzekło to co było tu bliżej- ogród. Zaciągnęła się zimnym grudniowym
powietrzem. Jak w bajce pomyślała. Ciekawe
jakie będzie zakończenie?
Zasnęła
w garderobie od razu po tym jak wzięła gorącą kąpiel. Na jej twarzy cały czas
błąkał się uśmiech. To było jej pięć minut wielkiego szczęścia.
nareszcie! już się doczekać nie mogłam xd
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadania są najlepsze
jesteś z Radomia? o.O
bo ja z okolic :D
do jakiej szkoły chodzisz? ;)
ja jestem z okolic Radomia ;d
OdpowiedzUsuńi też się ciekawię do jakiej szkoły chodzisz? ;p
a co do opowiadania to naprawdę świetnie <3
Nie jestem z Radomia :) tylko tam będę miała jazdy, a później egzamin :D a Wy dziewczyny skąd jesteście? I jakie szkoły? :)
OdpowiedzUsuńmy to ok. 30 km od Radomia :) gmina Potworów xd
OdpowiedzUsuńja do Kopernika teraz idę, a Agataaa do Kochanowskiego :]
No co Ty :D ja gminna Klwów xd chodzę do Przysuchy do Jana Pawła :D ooo Kochanowski no nieźle :D
OdpowiedzUsuńooo hahaha nieźle :D
UsuńJana Pawła też dobre xd
Nie jest złe :D
UsuńJaki szok :D nie spodziewałam się nowego rozdziału :) jak zawsze świetnego<3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wiadomość ;) Jeśli to nie problem to odpisałam Ci na gg, mam jakąś dziką blokadę linków ustawioną i nie dostałam wszystkiego tego, co powinnam ;) więc jeśli możesz, to jeszcze raz go wyślij ;)
świetne <3
OdpowiedzUsuńOjojoj :-). austin <3 juz go polubilam. Ale i tak wole ja z Natem :-).
OdpowiedzUsuńNie powinno byc tam ze Ian odprowadzil swojego przyjaciela? Bo onapisalas Austin a to chyba on wychodl :-). Albo ja juz sie pogubilam :)
Masz rację :) już poprawiłam :D spokojnie Austin nie będzie z Jen, ale jego postać może trochę namieszać :) dziękuję za komentarze od Ciebie <3 Pozdrawiam :*
Usuń