niedziela, 2 grudnia 2012

Opowiadanie I Kocha się raz

Hej Kochani :) Rozdział miałam dodać wczoraj ale wystąpiły komplikacje i jest dzisiaj.To już ostatni :( Mam nadzieję, że wam się spodoba. Pomysł na następne opowiadanie już jest, ale muszę go dopracować dlatego teraz nastąpi chwila przerwy w dodawaniu opowiadań. Chciałabym żebyście chociaż dzisiaj dodali jak najwięcej komentarzy żebym wiedziałam, że mam dla kogo pisać. Postarajcie się :) Paaa :*:*
Ps. Musiało być trochę prywaty odnośnie Barcelony. Ja naprawdę kocham ten klub :)

Kiedy byłam mała babcia powiedziała mi "Tylko dzięki miłości, dzięki tej drugiej osobie która będzie u twego boku będziesz szczęśliwa"i miała rację. Od 8 lat jestem szczęśliwa z moim Arturem. Nie zawsze było pięknie i kolorowo zdarzały się kłótnie, ciche dni ale mijały. Nie mogliśmy się na siebie zbyt długo gniewać. Przez te wszystkie lata spędziliśmy ze sobą wiele pięknych dni. Takich dni których nie zapomina się do końca życia, których ja na pewno nie zapomnę. Wyjechaliśmy z Polski mając po 17 lat z nadziejami na to, że zaczniemy wszystko od początku ale i z wątpliwościami czy nam się uda. Teraz z perspektywy czasu już wiem, że to była najlepsza decyzja jaką wtedy mogła podjąć. W Hiszpanii mieliśmy zostać pół roku. Zwykła uczniowska wymiana która miała się kiedyś skończyć. Ale dla mnie i dla niego nadal trwa. Rodzice wynajęli mi dom na czas pobytu w Barcelonie. Oczywiście Artur zamieszkał ze mną. Chodziliśmy tam do szkoły. Wszystko bardzo dobrze się układało. Okazało się że 6 miesięcy zleciało bardzo szybko i musimy już wracać. Nie chciałam tego powrotu. Obawiała się tego, że wrócę do szarej rzeczywistości w której znowu przydarzy mi się coś złego. Czułam, że mój dom jest teraz tutaj w Barcelonie. Powiedziałam Arturowi, że chcę tu zostać. Zgodził się nie miał żadnych wątpliwości. Po kilku latach wyznał mi, ze chciał mnie prosić o to żebyśmy nie wracali do Polski. Skończyliśmy liceum. Znowu stanęły przed nami trudne wybory dotyczące kierunków studiów. Ja wybrałam medycynę. Zawsze chciałam pomagać ludziom a w tym wypadku dzieciom bo jako specjalizację obrałam pediatrię. Artur długo się wahał. W końcu zdecydował się na stomatologię. Byłam szczęśliwa bo uczęszczaliśmy na zajęcia na ten sam uniwersytet. Dni szybko mijały. Lata w Barcelonie było wyjątkowo piękne. Mieliśmy tu swoje miejsca do których udawaliśmy się żeby pobyć sami, żeby zatrzymać się na chwilę. Nasz związek się umacniał. Byliśmy dla siebie jak tlen. Gdyby jednego zabrakło drugie też by umarło. Umarłaby jego dusza, serce a świat stałby się niczym. Nim się obejrzeliśmy byliśmy na piątym roku studiów. Mieliśmy już praktyki. Ja w szpitalu a on w gabinecie dentystycznym. Wtedy nastąpiła jedna z czterech chwil które uważam za najpiękniejsze w moim życiu. Pierwsza była wtedy kiedy Artur po raz pierwszy powiedział mi że mnie kocha. A druga? Druga nastąpiła właśnie wtedy na piątym roku naszej edukacji na uniwersytecie. Artur powiedział mi pewnego majowego dnia żebym na wieczór nic nie planowała.
-Kochanie przecież są  Derby mecz Barcelona-Real zapomniałeś?- jako wierna Cule Barcy nie mogłam przegapić takiego spotkania. Nie mogłam oglądać meczu na stadionie bo wszystkie bilety zostały wykupione pozostała mi telewizja.
-Oczywiście, że pamiętam przecież ja też kocham ten zespół.
Nie wiedziałam o co mu chodzi więc dałam sobie spokój z dalszymi pytaniami. Mecz zaczynał się o 20. Kupiłam chipsy piwo i wszystko inne co było mi niezbędne podczas oglądania takiego meczu. O 18:30 Artur przyszedł od salonu i powiedział żebym się przebrała
-Ale w co? Już mówiłam, że dzisiaj oglądam mecz
-Załóż koszulkę Barcy i weź szalik- uśmiechnął się. nie mogłam mu odmówić. I tak zrobiłaby to przed meczem więc co za różnica. Kiedy wróciłam do salonu on też ubrany był w barwy Blaugrana
-No to idziemy
-Co? Ale gdzie? Mieliśmy w domu oglądać
-No to patrz co mam
Wtedy wyjął dwa bilety. Szybko do niego doskoczyłam i zaczęłam je oglądać. Wszystko się zgadzało. Miał dwa bilety na mecz Barca-Real. Niesamowite. Zaczęłam go ściskać i całować. Wiedział, że kocham ten zespół i że bardzo chciałam zobaczyć ten mecz na żywo. Atmosfera na stadionie była wspaniała.Wszyscy się świetnie bawili i mieli do tego powody. Barca wygrywała już 2-0. Wszystkie gole strzelił Messi. Na zegarze widniała już 75 minuta. Wtedy Leo przeprowadził indywidualną akcje i pokonał Casillasa.3-0 Cały stadion eksplodował. Rzuciłam się na szyję mojego ukochanego. Wiedziałam, że tego meczu już nie przegramy. Kiedy się od niego oderwałam zobaczyłam że trzyma coś w ręku. Spojrzałam mu prosto w oczy. Artur klęknął przede mną i otworzył pudełeczko. Znajdował się w nim pierścionek.
-Wyjdziesz za mnie?- ledwo usłyszałam jego krzyk
Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Łzy wielkiego szczęścia. Kiwnęłam głową a już po chwili Artur założył na mój palec to małe cudeńko. Później zaczęliśmy się całować a cały świat stanął w miejscu. Tak wyglądała druga najpiękniejsza chwila w moim życiu. Następną bardzo łatwo zgadnąć. Oczywiście był to ślub. Ceremonia odbywała się na plaży. Przyjechała cała rodzina, wszyscy znajomi. Nigdy nie zapomnę chwili w której stałam w białej pięknej sukni i wypowiadałam słowa przysięgi. Wiedziałam, że jest to uczucie na zawsze, na wieczność. Wiedziałam też, że on czuje to samo. No i czwarta może nie ostatnia. Szpital w Barcelonie. Leże na porodówce i rodzę naszą pociechę. Artur jest przy mnie. Cały czas mnie wspiera. Wszystko kończy się szczęśliwie. Lekarz mówi mi, że mamy zdrowego synka. Naszej radości nie da się opisać. Teraz Alexis ma roczek i już wiem, że będzie piłkarzem. Podeszłam do jego łóżeczka. Śpi tak słodko. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Na pewno Artur zapomniał komórki i się wrócił. Podeszłam do drzwi. Stał w nich wysoki przystojny mężczyzna.
-Czy tu mieszka Ania Sanchez?
-Tak, o co chodzi?
-Nie poznajesz mnie?- nie miałam pojęcia kto to jest. pokiwałam przecząco głową. On się uśmiechnął
-Jestem Justin- wtedy doznałam olśnienia. No tak te oczy jak mogłam ich nie rozpoznać. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zaprosiłam do środka.
-Jak mnie znalazłeś?
-Uwierz mi nie było łatwo ale jak widać się udało. Muszę spłacić mój dług wobec ciebie.
-Jaki dług?
-50 tysięcy złoty które mi zostawiłaś.
-Czyli ci się udało?- spytałam
-Tak. Rzuciłem stare życie. Zacząłem wszystko od nowa. Teraz mam własną firmę, żonę i córeczkę a wszystko dzięki tobie
-Bez przesady
-Będę ci wdzięczny do końca życia i nie chodzi tu tylko o pieniądze. Byłem dla ciebie kimś obcym a ty potraktowałaś mnie jak przyjaciela jak kogoś kogo byś znała od wielu lat.
-Nigdy tego nie żałowałam. Ciesze się, że ci udało- jeszcze raz obdarzyłam go szczerym uśmiechem. Rozmawialiśmy jeszcze długo opowiadając sobie nawzajem  co wydarzyło się w naszym życiu. Na koniec wymieniliśmy się numerami i obiecaliśmy, że będziemy do siebie dzwonić.
Życie bywa przewrotne- pomyślałam siedząc w ogrodzie i patrząc na słońce które już zachodziło- ale nigdy nie warto się poddawać, zawsze trzeba wierzyć w siebie i w innych. W swoim sercu czułam szczęście. Miałam najlepszego męża na świecie, najpiękniejszego synka i mnóstwo osób które o mnie dbały i kochały mnie. I jeszcze raz przypomniały mi się słowa babci "Kocha się raz kochanie". Teraz wiedziałam, że miała rację. Artur był moją pierwszą i jedyną miłością.  

4 komentarze:

  1. przepięknie, kocham to opowiadanie, szkoda że koniec, będę tęsknić, jak najszybciej dodawaj następne opowiadanie;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuuu Twój blog jest świetny. Czekam na nastepne opowiadanie <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wzruszyłam się ! <3 To opowiadanie było takie piękne ^^ przeżywałam wszystko razem z Anią, i teraz przeżywam koniec tej historii.. Już za tym tęsknię. <3
    Czekam na kolejne Twoje opowiadanie ! ;* I jestem pewna, że będzie równie świetne ;*
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju, świetne zakończenie, wgl cudowny blog ;)
    Czekam na nowe opowiadanie.
    Zaglądaj też do mnie :)Pa ;*

    OdpowiedzUsuń