poniedziałek, 22 października 2012

Opowiadanie I Ciężki dzień

Hej hej Kochani :D Mam kolejny rozdział :) Vanessa trzymaj się :* Karolka dziękuję za życzenia:* Te siedemnaste urodziny były naprawdę fajne. Świetnie się bawiłam :P A teraz miłego czytania :))



Po słowach które usłyszałam od Artura przez najbliższe dni starałam się go unikać. Nie było to łatwe znał prawie wszystkie miejsca w których mogłam być ale udawało mi się. Nie chciałam z nim rozmawiać. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nie wiedziałam czy go kocham, tak bardzo mnie zranił. Była sobota wieczór. Kolejna podczas której siedziałam sama w domu. Od dawna nigdzie nie wychodziłam. Nie miałam ochoty na zabawę a poza tym nie miałam nawet z kim wyjść. Czytałam książkę nawet mnie zainteresowała ale czynność tą przerwał mi dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz numer nieznany. No nic odebrałam.
-Ania- usłyszałam niewyraźny i zapłakany głos.
-Artur co się stało?
-Moja mama on miała wypadek-przerwał, nie mógł mówić, łkał po cichu 
-Już jadę.
Podał mi jeszcze nazwę szpitala a ja już po chwili jechałam jak najszybciej żeby dotrzeć na miejsce i wesprzeć Artura. Teraz nie miało znaczenia to co się stało wcześniej. Na chwilę o tym zapomniałam. Chciałam jak najszybciej go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Szpital znajdował się 15 minut drogi ode mnie. Wpadłam do niego biegiem. Zdyszana zapytałam pielęgniarkę o drogę. Teraz szłam korytarzami szpitala. Nie lubiłam ich. Kojarzyły mi się tylko z nieszczęściem i cierpieniem, wielkim cierpieniem. Wydawało mi się, że idę całą wieczność aż wreszcie wyszłam zza zakrętu i zobaczyłam go. Siedział oparty o ścianę. Twarz miał zasłoniętą rękami. Nigdy jeszcze nie widziałam go w takim stanie. Naprawdę musiało stać się coś poważnego. Zawsze to on był podporą dla innych nie ważne co się działo. Podeszłam i zsunęłam się po ścianie żeby usiąść obok niego. Dopiero teraz mnie zauważył. Podniósł głowę. W oczach miał łzy, smutek przerażenie. Był niewinny i bezbronny jak dziecko. Przytuliłam go. Tylko tego teraz potrzebował. Szepnęłam mu do ucha, że wszystko będzie dobrze.
Siedzieliśmy tak bardzo długo. Artur opowiedział mi co się stało. Jakiś idiota potrącił jego matkę na pasach. Teraz była operowana. Nie wiedział co jej dokładnie jest bo lekarz nie miał czasu z nim porozmawiać. Drzwi od sali operacyjnej otworzyły się. Wyjechało z nich łóżko pchane przez sanitariuszy na którym leżała pani Ela. Była cała zabandażowana i po podłączana pod jakieś kroplówki. Artur zerwał się na równe nogi i podbiegł do łóżka. Ja też wstałam i udałam się w stronę lekarza.
-Co z nią będzie?- zapytałam
-Jest połamana, miała krwotok wewnętrzny, złamane żebra przebiły płuca. Na razie będziemy utrzymywać ją w śpiączce farmakologicznej żeby zszedł obrzęk.- lekarz mówił jeszcze wiele innych rzeczy językiem medycznym, który na szczęście rozumiałam bo miałam zamiar iść na medycynę. Zdawałam mu wiele pytań a on się dziwił, że wiem o co chodzi.
-Dziękuję bardzo- powiedziałam na koniec naszej rozmowy
-Nie ma za co i niech się pani zajmie tym chłopakiem i mu wszystko wyjaśni. Nie jest w dobrym stanie
-Zajmę się nim-powiedziałam bardzo cicho tak jakby do siebie i udałam się w kierunku sali na którą przewieźli mamę Artura. Doszłam, zajrzałam przez szybę. Artur siedział przy łóżku i trzymał mamę za rękę. Naprawdę musiał się o nią bać. A co teraz robi moja mama? Nie wiem. Tak bardzo mi jej brakuje. Kiedyś było inaczej, spędzałyśmy dużo czasu razem i byłyśmy przyjaciółkami. Jak się to wszystko skończy to muszę do niej zadzwonić. Weszłam do sali podeszłam do Artura i położyłam dłonie na jego ramieniu.
-Musimy iść- szepnęłam
-Ja zostanę ty jedź.
-To nie ma sensu. Twoja mama jest w śpiączce farmakologicznej i na razie nie zostanie wybudzona. Odpoczniesz, prześpisz się i jutro przyjedziemy. Musisz dobrze wyglądać kiedy się obudzi żeby nie pomyślała, że jesteś przemęczony.
Chyba przemówiły do niego moje argumenty bo wstał, pocałował matkę w czoło i udał się w kierunku drzwi. Ruszyłam za nim. Po chwili znajdowaliśmy się przy moim samochodzie. Odpaliłam silniki i ruszyłam w kierunku domu.
-Będziesz spał u mnie.
-Dziękuję- chyba nie miał już siły protestować bo normalnie by to robił.
-Nie ma za co- złapałam jego rękę i uśmiechnęłam się w jego kierunku.
Po 15 minutach jazdy byliśmy na miejscu.
-Weź prysznic to ci dobrze zrobi. Przyniosę ci jakieś ubrania. Mam jeszcze twoje rzeczy, miałam ci je oddać ale jakoś tak wyszło- poczułam się głupio po co teraz to przypominałam
Wskazałam mu łazienkę. Nie był jeszcze w moim nowym domu za to stary znał bardzo dokładnie. W tym samym czasie poszłam na górę przebrałam się w leginsy i jakąś dużą koszulkę i zeszłam na dół zrobić kolację. Przygotowałam kanapki i zrobiłam gorącą herbatę. Artur właśnie wyszedł z łazienki. Zaniosłam wszystko do salonu postawiłam na stoliku przy kanapie i usiadłam, zrobił to samo.
-Smacznego- uśmiechnęłam się
-Przepraszam ale nie jestem głodny 
-Musisz jeść, jak nie to cie sama nakarmię, nie żartuje
-No dobra ale tylko jedna kanapka.
Po kolacji udałam się do kuchni żeby pozmywać. Artur został na kanapie i włączył tv. Szybko uwinęłam się ze zmywaniem. Nie chciałam żeby Artur sam teraz zostawał. Chciałam mu jeszcze wytłumaczyć te wszystkie medyczne zawiłości. Poszłam do salonu. Spojrzałam na kanapę i zobaczyłam, że zasnął. Nie miałam serca go budzić. Spał tak słodko. Zgasiłam telewizor i nakryłam go kocem. Pocałowałam go jeszcze w policzek i udałam się do siebie na górę.

4 komentarze: