środa, 31 października 2012

Opowiadanie I Co on tu robi?!

Hej :) Na samym początku chciałam podziękować Truskaweczce :* Jesteś Wielka :** No więc mam kolejny rozdział. Trochę taki pomieszany i niedokładny ale jest :) Na pomysł z połowinkami wpadałam teraz bo sama je mam w sobotę :) W związku z tym nie będę mogła napisać dalszej części. Musicie to przeżyć i życzcie mi dobrej zabawy :D Paaa :**** 

Kiedy wstałam rano okazało się, że śpimy razem z Justinem na moim łóżku. Chyba wczoraj byliśmy już tak zmęczeni, że zasnęliśmy. Spojrzałam na niego, już nie spał tylko patrzył się na mnie i uśmiechał.
-Co się tak patrzysz?- spytałam zaspanym głosem
-Nic słodko wyglądasz jak śpisz
-Dzięki- zawstydziłam się trochę- lepiej powiedz która godzina?
-Dochodzi 8
-No to pierwszą lekcje mam z głowy i muszę się śpieszyć żeby zdążyć na drugą. Czemu mnie nie obudziłeś?
-Wczoraj długo siedzieliśmy więc stwierdziłem, że cię nie obudzę bo i tak byś nic z tej lekcji nie wyniosła śpiochu
-Jaki śpiochu?!- wstałam, złapałam za poduszkę i zaczęłam go bić. Nie pozostał mi dłużny i rozpętała się bitwa na poduszki. Po 10 minutach walki nie miałam już sił i bezwładnie opadłam na łóżko. On też.
-Wiesz co dziękuję ci, bardzo ci dziękuję za to co dla mnie zrobiłaś
-Wczoraj przepraszałeś dzisiaj dziękujesz daj już spokój naprawdę nie ma sprawy
-Nie ma? Tylko kto inny przyjął by do siebie jakiegoś obcego chłopaka?
-Nie wiem. Chyba tylko taka dziwna osoba jak ja- zaczęłam się śmiać a on razem ze mną
-Nie jesteś dziwna jesteś wspaniała
-Dobra dobra wspaniała do czasu. Idę się ogarnąć bo naprawdę się spóźnię na tą lekcję. Ty też powinieneś. Jakieś ubrania powinny być w tym pokoju w którym spałeś za pierwszym razem. Sprawdź w szafie na pewno coś sobie wybierzesz.
Wstałam podeszłam do szafy wzięłam z niej spodnie i bluzkę i udałam się do łazienki zaliczyć poranną toaletę. Gdy z niej wyszłam Justina już nie było. Podeszłam do toaletki zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy w luźnego koczka. Później się spakowałam. Spojrzałam na zegarek była 8:40 za chwile powinnam wychodzić z domu.Tak dzisiaj postanowiłam się przejść i ogarnąć to wszystko w mojej głowie. Zeszłam na dół i zaczęłam wiązać buty. Gdy podniosłam się żeby założyć kurtkę z pokoju wyszedł Justin. Był w spodniach bez koszulki. Miał umięśnione ciało. Widać, że dużo ćwiczył. Gdzieniegdzie były jeszcze siniaki.
-Mogę sobie wziąć tą koszulkę i bluzę- pokazał mi dwie rzeczy. Należały do Artura miałam mu je oddać wcześniej ale jakoś zapomniałam.
-Pewnie. Ja już idę bo się spóźnię. Zrób sobie jakieś śniadanie lodówka jest pełna i czuj się jak u siebie.
-A ty nie jesz?
-Nie mam czasu w szkole sobie coś kupię. A i przemyśl sobie jeszcze moją wczorajszą propozycję
-Już mówiłem...-ale nie zdążył dokończyć bo zamknęłam mu drzwi przed nosem i udałam się szybszym krokiem w kierunku mojego liceum. Kiedy znalazłam się w szatni właśnie zadzwonił dzwonek. Szybko się przebrałam i ruszyłam pod klasę gdzie miała odbyć się lekcja chemii. Nauczycielki jeszcze nie było więc podeszłam do chłopaków i przywitałam się z nimi. Dowiedziałam się, że nic nie straciłam bo polonistka zachorowała i nie było lekcji. Dobrze, że Justin mnie nie obudził- pomyślałam. Pani Jola otworzyła nam drzwi do klasy. Zajęłam moje miejsce. Przedostatnia ławka. Wcześniej siedziałam z Olą teraz sama. W klasie oczywiście było głośno. Ja nie zwracając uwagi na innych zaczęłam malować sobie w zeszycie. Nagle wszystko ucichło. Podniosłam wzrok żeby zobaczyć co się dzieje. Przy biurku stał dyrektor a za nim jakiś chłopak. Przyjrzałam się mu dobrze. O nie to niemożliwe- pomyślałam. Skąd on się tutaj wziął?! Dyrektor coś mówił ale ja nie słuchałam nie byłam w stanie. W pewnym momencie zaczął pokazywać ręką w stronę mojej ławki. Jako jedyna siedziałam sama. No nie i jeszcze będę musiała z nim siedzieć. Łukasz ruszył w moją stronę. Zanim dyrektor wyszedł z klasy rzucił żebym go jeszcze oprowadziła po szkole. Przez całą lekcję ani razu na niego nie spojrzałam. Jak ja mam go oprowadzić. Nie odzywamy się do siebie od trzech miesięcy a nasze ostatnie spotkanie było bardzo dziwne. Po co ja go wtedy pocałowałam? Dzwonek oznajmił koniec lekcji. Poderwała się z krzesła szybko jak nigdy spakowałam książkę i zeszyt i ruszyłam w stronę drzwi. Nie miałam zamiaru go oprowadzać.
-Ania- zawołał mnie. Stanęłam i nie patrząc w jego kierunku spytałam
-Co?
-Pokaż mi chociaż gdzie jest klasa w której mamy następną lekcję
-Chodź
Ruszyłam schodami na drugie piętro a on z mną. Nie odzywałam się. W połowie drogi spotkaliśmy Artura. Zaczęły dopadać mnie różne myśli. Gdybym wtedy wybrała Łukasza nie cierpiała bym tak. Co on sobie pomyśli jak się dowie, że nie jesteśmy już razem bo Artur mnie zdradził.
-Hej. A co on tu robi?- spojrzał na Łukasza
-Hej. Chodzi do szkoły?- zapytałam z ironią w głosie
-Nieważne. Wszystko dobrze? Wczoraj musiałaś iść a później jak dzwoniłem rozłączyłaś się zbywając mnie
-Już mówiłam że jest ok- naszej rozmowie przysłuchiwał się Łuki
-Idziesz na połowinki?
-Co?
-No jutro jest nasza impreza połowinkowa.
-Nie wiem jeszcze- zapomniałam o tym ale i tak nie miałam zamiaru iść. Zadzwonił dzwonek. Całe szczęście bo nie miałam już siły tłumaczyć mu dlaczego nie idę i tak dalej. Każda lekcja bardzo się dłużyła. Na przerwach nie było lepiej bo cały czas pokazywałam Łukaszowi gdzie co jest. Kiedy minęła ostatnia lekcja powiedziałam sobie po cichu "Nareszcie". Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i zobaczyć jak tam Justin. Ubrałam się i wyszłam z szatni. Przed szkołą stał Łukasz.
-Ania mogę zadać ci pytanie?
-Jeśli musisz
-Czy ty i Artur... czy wy nie jesteście już razem?
-Zerwaliśmy. Sorki ale się spieszę do domu. Na razie- powiedziałam i odeszłam. Droga do domu minęła mi szybko. Kiedy weszłam do środka poczułam piękny zapach. Rozebrałam się i ruszyłam do kuchni. Justin mieszał coś w garnku.
-Hej. Co tak ładnie pachnie?
-Hej. Zrobiłem obiad. Umyj ręce i siadamy.
Zrobiłam jak kazał a kiedy wróciłam mój talerz był pełny. Sos był bardzo dobry ale ja jakoś nie mogłam jeść.
-Nie smakuje ci?
-Jest bardzo dobry ale nie jestem głodna.
-Co jest?
-Nic
-Przecież widzę
-No bo pamiętasz jak ci mówiłam o Łukaszu...- no i opowiedziałam mu wszystko co się dzisiaj stało
-Ale czym ty się przejmujesz to on powinien ci wytłumaczyć dlaczego się nie odzywała jak tego nie zrobi to olej go.
-Chyba masz rację. Dzięki- uśmiechnęłam się
-To ja ci będę dziękował do końca życia i nie wiem jak się odwdzięczę
-Wiesz ja chyba mam pewien pomysł- wpadłam na niego podczas powrotu ze szkoły
-No słucham
-Bo ja jutro mam imprezę połowinkową i może poszedłbyś jako moja osoba towarzysząca?
-Oczywiście- szeroko się uśmiechnął
-No to zbieraj się
-Ale jak? Gdzie?
-No jak to gdzie głuptasie na zakupy ja nie mam ani sukienki ani butów a tobie też kupimy spodnie i koszule.
-Ehh te kobiety
Gdy byliśmy w galerii najpierw  kupiliśmy ubrania dla Justina. Czarne spodnie do tego koszula w kratkę i trampki. Gorzej było z moją sukienką. Przymierzałam bardzo dużo ale żadna mi nie pasowała. Kiedy straciłam już nadzieję Justin mnie zawołał
-A co powiesz na tą?
W ręku trzymał piękną czarną koronkową sukienkę. Wzięłam ją i ruszyłam w stronę przebieralni. Leżała idealnie. Postanowiłam ją kupić. Z butami nie było takiego kłopotu. Wybrałam czarne szpilki. Z zakupów wróciłam zadowolona Justin chyba też. Wieczorem zjedliśmy pizze pooglądaliśmy tv a później poszłam spać. W końcu musiałam być wypoczęta na tą imprezę. No to się wszyscy zdziwią ale to ich problem- pomyślałam i zamknęłam oczy a chwilę później odpłynęłam do krainy snów.

4 komentarze: